Prosto z marzeń

Agnieszka i Mariusz chcieli stworzyć dom, który Marysi i Ignasiowi  zapewniłby piękne wspomnienia z dzieciństwa. Taki, o jakim oni sami – jako dzieci wychowane w blokach z wielkiej płyty – zawsze marzyli. Słoneczny, ciepły, wesoły, przyjazny.

Na panujące wnętrzarskie trendy w ogóle się nie oglądali, niełatwo więc im było znaleźć kogoś, kto pomógłby im taki dom zaprojektować i urządzić. Aż trafili na Magdę. Magda Lehmann – projektantka – była zdziwiona oczekiwaniami nowych klientów. Zamiast: „nowocześnie, praktycznie, funkcjonalnie, minimalistycznie” usłyszała: „Chcielibyśmy, żeby było: przytulnie, ciepło, swojsko, romantycznie. I pięknie.” Magda zabrała się do pracy z entuzjazmem, bo też – jak twierdzi – rzadko trafia jej się klient, który idzie pod prąd aktualnym trendom i do tego zgodnie z jej własnymi upodobaniami.

Pracowała nad tym domem, jak nad swoim własnym. I to widać. Wnętrze jest dopieszczone w  każdym  szczególe.  Całość jest spójna, ale na tyle różnorodna, że osobiste rzeczy domowników, książki czy pamiątki nie burzą kompozycji. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, odwiedzając ten dom, nie pomyślał: „Mógłbym tu zamieszkać. Od dziś.” Dom, choć wnętrze wygląda jak wyjęte z dziewiętnastowiecznej literatury, jest nowy, o stronę praktyczną zadbał więc architekt budynku. Projektantka wraz z inwestorami mogli się skupić już  tylko na wystroju. Do wykończenia użyli wyłącznie naturalnych materiałów: drewna, kamienia i cegły. Drewno zostało zabezpieczone w tradycyjny sposób: politurą albo olejem. W oknach wiszą naturalne tkaniny, również meble – krzesła, łóżka i kanapa w sypialni – są obite naturalnym lnem. Obraz i stolik kawowy w salonie to pamiątki rodzinne Agnieszki, choć wyglądają na zakupione specjalnie do tego konkretnego wnętrza,

Sama  część wypoczynkowa  w salonie  nie jest duża,  dlatego stoi tam koza, a nie kominek, którego zabudowa zajęłaby niemal połowę pomieszczenia. Jedna ze ścian jest obłożona szerokimi deskami, szczotkowanymi tak, by wyglądały na stare. Podobnie wykończone ściany są też w jadalni i w obu łazienkach, Magda włożyła sporo energii  w umeblowanie jadalni. Do stolarza, który wykonał stół, jechała kilkaset kilometrów. Przywiozła mebel w stanie surowym i sama zaolejowała. W domu jest też sporo mebli i sprzętów wyszperanych przez nią na targach staroci.

Meble kuchenne natomiast zostały dopasowane kolorem do okien i drzwi – chodziło o to, żeby przełamać jasny kolor dębowego wykończenia podłóg i schodów. Szafki mają tradycyjne fronty, uchwyty są ręcznie malowane, mosiężno-ceramiczne, a sprzęty oczywiście z linii retro. Mówiąc  o  dopracowaniu przez Magdę każdego szczegółu ani trochę nie przesadzimy. Ot, choćby uchwyty szaf w holu wejściowym – z nimi również wiąże się historia długich poszukiwań. Urocze, skórzane uchwyty czekały na swój dzień w małym sklepiku na warszawskim starym mieście. Choć to drobiazg, zwraca na siebie uwagę, bo szaf jest sporo. Na piętrze styl wnętrza zmienia się na lżejszy i bardziej romantyczny.

W każdej sypialni znajdują się starannie dobrane (i idealnie położone!) tapety. W sypialni rodziców tapeta tradycyjna, spokojna. Meble są wykończone białym olejem, kanapa – również rodzinna pamiątka – została odnowiona i dopasowana kolorystyką do tego pomieszczenia. Oprawa  okien to dwa  rodzaje zasłon.  Żeby nie  przesadzić z ilością deseni Magda połączyła tkaninę gładką i kwiecistą. Nóżki lampek nocnych wyszperała z kolei na  pchlim targu, a abażury dokupiła w popularnym sklepie. Zaskakująca jest tapeta w pokoju małego Ignasia. Jest w kratkę. Do niej dopasowano klimat całego pomieszczenia. Stare, stylowe biureczko i dodatki przenoszą dzieci w czasy Tomka Sawyera. Podobne wrażenie robi pokój Marysi. Każda kobieta skojarzy to miejsce z Anią z Zielonego Wzgórza. Kwieciste tkaniny i   desenie,   romantyczne   dodatki.   Stylizacja   niby   oczywista w pokoju dziewczynki, ale jednak odważna, Dlaczego odważna? Przy tak zdecydowanym i do tego romantycznym stylu łatwo otrzeć się o kicz. Łatwo przesadzić i przeładować wnętrze pasującymi do siebie gadżetami, których w sklepach jest pełno. A jeżeli są to kwieciste desenie, o przesadę i efekt „buduaru ciotki” nietrudno. Potrzeba niezwykłego wyczucia, subtelności i po prostu bardzo dobrego gustu, by stworzyć takie wnętrza, jakie widzimy w tym domu. Magda nie potrafi dokładnie określić jego stylu, Mówi: trochę romantyczny, trochę country, trochę prowansalski, rustykalny, odrobinę… góralski. Ja od teraz będę go określać- stylem Magdy.

Artykuł opublikowany w czasopiśmie Czas na wnętrze, nr 10, 2010